poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Ważne



Głos kobiet dawno nie brzmiał tak donośnie i w większości solidarnie. 
Obecna władza to jakaś kompletna porażka, która do tego próbuje dorwać się tym razem do kobiet. Zamiast wziąć się za antykoncepcję i uświadamianie młodzieży, za ściąganie alimentów - w końcu dziecko ma dwoje rodziców, każde, czy tworzenie nowych żłobków i przedszkoli, to oni chcą zakazać aborcji. Jakby każda baba tylko czekała na to, by co miesiąc lecieć na skrobankę. Chodzi tu o WYBÓR i życie z własnym sumieniem. Niestety troska Państwa, kończy się wraz z porodem, w przypadku jakiekolwiek niepełnosprawności dziecka - zostajesz sama.
Jestem kobietą, pracuję, głosowałam i czuję wstyd oraz pogardę dla władzy, która próbuje dokonać gwałtu na polskich kobietach i ich rodzinach.

Nigella

Nie, nie chodzi o Nigellę, znaną z kulinarnych programów ;)
Moim kuchennych, a raczej bardziej wewnątrz kosmetycznym odkryciem jest czarnuszka. Synowi mojej koleżanki pomaga w walce z trądzikiem. U mnie rewelacyjnie sprawdza się jako środek hamujący wypadanie włosów. Oczywiście po zjedzeniu dwóch ziarenek, nic Wam się nie poprawi. Trzeba je wcinać regularnie, na kanapkach, w sałatkach czy innych daniach.

Ulubieńcy

Dziś napiszę prawie jak rasowa blogerka czy kobieta z jutuba o moich ulubieńcach ostatnich miesięcy.
Pierwszym z nich będzie zdecydowanie szampon Big z Lusha. Aktualnie znany i lubiany kosmetyk do włosów, który nadal jest niedostępny stacjonarnie w Polsce. Szamponu nie używam codziennie, zresztą włosów nie myję tak często, ponieważ ma on tendencję do wysuszania skóry głowy. Jednak jego właściwości oraz ładny zapach, skuteczni mnie do niego przekonały. Szampon o wyglądzie bryłek soli jest hitem także wśród moich przyjaciółek.
Drugim ulubieńcem jest zielona herbata - Sencha. Tyle herbat w swoim życiu już napiłam, a nigdy nie trafiłam na ten rodzaj. Albo trafiłam, tylko byłam tego nieświadoma, bo herbata był aromatyzowana czymś jeszcze. W moim prywatnym top 3 to właśnie sencha jest numerem jeden, ze wszystkich zielonych herbat występujących saute.
I ostatnim ulubieńcem, którego słucham namiętnie od kilku tygodni jest ten oto utwór:


Raz po raz włączam ponownie guzik replay, do znudzenia.