Pierwszym z nich będzie zdecydowanie szampon Big z Lusha. Aktualnie znany i lubiany kosmetyk do włosów, który nadal jest niedostępny stacjonarnie w Polsce. Szamponu nie używam codziennie, zresztą włosów nie myję tak często, ponieważ ma on tendencję do wysuszania skóry głowy. Jednak jego właściwości oraz ładny zapach, skuteczni mnie do niego przekonały. Szampon o wyglądzie bryłek soli jest hitem także wśród moich przyjaciółek.
Drugim ulubieńcem jest zielona herbata - Sencha. Tyle herbat w swoim życiu już napiłam, a nigdy nie trafiłam na ten rodzaj. Albo trafiłam, tylko byłam tego nieświadoma, bo herbata był aromatyzowana czymś jeszcze. W moim prywatnym top 3 to właśnie sencha jest numerem jeden, ze wszystkich zielonych herbat występujących saute.
I ostatnim ulubieńcem, którego słucham namiętnie od kilku tygodni jest ten oto utwór:
Raz po raz włączam ponownie guzik replay, do znudzenia.
Z Lusha miałam tylko szampon w kostce - Seanik. który ma być niby Bigiem w kawałku.Mocno przesuszający był.
OdpowiedzUsuń